Aktualności
Polski sektor nawozowy jest w tarapatach. Puławskie Azoty stoją, produkcji prawie nie ma. W tym czasie rosyjskie nawozy, z powodu furtki w unijnych sankcjach, wjeżdżają do Polski. – Są tanie i dostępne. Kupujący je rolnicy często nie wiedzą, że pochodzą z Rosji.
Jak ustalił money.pl, z powodu furtki w sankcjach UE, do Polski cały czas wjeżdżają rosyjskie nawozy.
Są tanie i łatwo dostępne. Wielu rolników nawet nie wie, że kupuje rosyjskie nawozy, bo w Polsce są one przepakowywane do innych worków i często sprzedawane jako 'polskie' – mówi money.pl handlowiec, który ma je w ofercie sprzedaży.
Rosyjskie nawozy trafiają do Polski legalnie, bo w ubiegłym roku z pakietu sankcji UE zostały wykluczone m.in. dostawy żywności i nawozów.
Potwierdzenie tej informacji znajdziemy także m.in. na oficjalnej stronie Rady Unii Europejskiej.
"Eksport żywności z Rosji na rynki światowe nie jest objęty restrykcjami. Działalność dotycząca żywności i nawozów pochodzących z Rosji jest dozwolona, podobnie jak ich nabywanie, transport i dostarczanie" – czytamy.
Rosyjskie nawozy przypływają do nas na statkach – tzw. chemikaliowcach – przeznaczonych do przewozu płynnych chemikaliów. Z Rosji sprowadzany jest do Polski m.in. amoniak i mocznik. W Polsce są zazwyczaj przepakowywane w "nowe" worki, a następnie sprzedawane na rynku – mówi money.pl Wiesław Gryn, rolnik ze Stowarzyszenia Oszukana Wieś.
Dlaczego rosyjskie nawozy trafiają do Polski akurat drogą morską? Okazuje się, że jest to również możliwe dzięki "odstępstwu" zapisanemu w piątym pakiecie sankcji unijnych.
Można zezwolić rosyjskiemu statkowi na wejście do danego portu "w celu zakupu, przywozu lub transportu produktów farmaceutycznych, medycznych, rolnych i spożywczych, w tym pszenicy, a także nawozów".
– Firmy, które importują rosyjskie nawozy do Polski, przepakowują je do innych worków głównie z powodów 'etycznych', mimo że formalnie to przecież legalne. Na rynku można jednak znaleźć towar, który ma oryginalne rosyjskie 'metki' – mówi money.pl osoba, którymi takimi towarami handluje.
Według niej rosyjska konkurencja ma także "pozytywne strony". – Z tego powodu ceny na rynku są niższe, ponieważ Grupa Azoty, zamiast dyktować warunki cenowe na rynku, musi liczyć się z konkurencją. Rosyjskie nawozy uzupełniają także rynkową lukę, w przypadku niektórych surowców, na przykład w przypadku soli potasowej, której na polskim rynku brakuje – argumentuje.
Rosyjskie towary konkurencją dla polskich produktów
Według szacunków globalnych analityków ok. 1/4 całego światowego eksportu nawozów należy głównie do firm z Rosji i Białorusi. Globalny przemysł nawozowy jest wart ok. 250 mld dol. Z powodu furtki w unijnych sankcjach Rosja zbija dziś miliardy na eksporcie nawozów, a zdobyte w ten sposób pieniądze przeznacza m.in. na finansowanie wojny.
Wykluczenie rosyjskich nawozów z unijnych sankcji uderza bardzo mocno w polskich producentów nawozów. Jak ocenia Związek Przedsiębiorców i Pracodawców (ZPP), rosyjscy producenci ponoszą znacznie niższe koszty, niż polscy wytwórcy m.in. z powodu dostępu do tańszego gazu. "To sprawia, że rosyjskie towary stanowią ogromną konkurencję dla polskich produktów" – wskazuje ZPP.
ZPP także zwraca uwagę na to, że wyłączenie nawozów z sankcji UE pozwala Rosji na zwielokrotnienie przychodów z ich eksportu.
Więcej na money.pl