Forma protestów będzie dowolna, w zależności od wyboru danej organizacji. Generalnie jednak ustalono, że rolnicy udadzą się ciągnikami, ewentualnie z podczepionym innym sprzętem rolniczym, na przejścia graniczne, gdzie spotkają się z rolnikami z drugiej strony granicy.
Epicentrum protestu będzie jednak na granicy między Czechami a Słowacją, gdzie głos zabiorą przedstawiciele izb rolniczych z Czech, Słowacji i Węgier.
„Fakt, że do protestów przystąpili rolnicy z całej Unii Europejskiej, jest dobitnym dowodem na konieczność redefinicji Wspólnej Polityki Rolnej”, stwierdzono w memorandum.
Stowarzyszenia rolnicze zgodziły się co do kluczowych postulatów, skierowanych przede wszystkim do Komisji Europejskiej.
Po pierwsze rolnicy odrzucają ograniczenia wielkości produkcji rolnej i wzywają do „zniesienia wszelkich przepisów, które w jakikolwiek sposób stawiają rolników europejskich w niekorzystnej sytuacji w porównaniu z rolnikami z krajów trzecich”.
Popierają wprowadzenie klauzul lustrzanych, aby zapobiec importowi towarów niespełniających norm UE. Wzywają przy tym Komisję Europejską do przeprowadzenia analizy skutków wprowadzenia nowych przepisów.
Po drugie rolnicy apelują o zniesienie lub istotną modyfikację umowy o liberalizacji handlu między UE a Ukrainą.
„Należy nałożyć cła importowe na ukraińskie produkty na czas trwania konfliktu zbrojnego w formie zwrotnej kaucji, która będzie zwracana handlowcom, gdy towary zostaną wysłane poza rynki Unii Europejskiej”, twierdzą izby rolnicze. Proponują także przetworzenie całości nadwyżek importowanych z Ukrainy na biopaliwa.
Po trzecie rolnicy domagają się uproszczeń i ograniczenia biurokratycznych wymogów WPR. Wzywają szczególnie do ograniczenia kontroli fizycznych i zastąpienia ich skutecznym systemem monitoringu satelitarnego.
Chcą także trwałego zniesienia trzech tzw. norm dobrej kultury rolnej zgodnej z ochroną środowiska (GAEC) określonych w WPR – mianowicie norm GAEC 6, 7 i 8 – ustalających minimalne pokrycie gleby, płodozmian i minimalny udział użytków rolnych przeznaczonych na cele nieprodukcyjne.
Rządy wspierają protestujących
Protesty w krajach Europy Środkowej nie są skierowane przeciwko rządom krajowym, a bezpośrednio przeciwko polityce UE. To odróżnia je od protestów chociażby we Francji, gdzie rolnicy wysuwają postulaty głównie pod adresem francuskiego rządu.
Rządy w Polsce, w Czechach i na Słowacji otwarcie wspierają rolników lub przynajmniej wyrażają zrozumienie dla ich postulatów. – Rozumiem te protesty i żądania rolników w niektórych państwach UE – powiedział EURACTIV.cz czeski minister rolnictwa Marek Výborný.
– Zgadzam się z rolnikami co do konieczności ograniczenia bezsensownej i niepotrzebnej biurokracji. Dlatego na ostatnim spotkaniu Rady UE w Brukseli przedstawiłem postulaty Czech. Domagamy się od Komisji Europejskiej jak najszybszej zmiany metodologii kontroli, aby było ich znacznie mniej – podkreślił.
Także w Polsce rząd Donalda Tuska mocno popiera rolników, a minister rolnictwa Czesław Siekierski i wiceminister Michał Kołodziejczak regularnie spotykają się z rolnikami. Siekierski lobbuje na rzecz rolników na forum Rady UE, a Tusk ogłosił niedawno, że też będzie interweniował na szczeblu europejskim.
– Mamy prawo oczekiwać od partnerów europejskich, od Unii Europejskiej jako całości, zwiększenia zakresu pomocy i ochrony europejskiego rolnictwa, w tym przede wszystkim polskiego rolnictwa – stwierdził w ubiegłym tygodniu po spotkaniu z premierem Finlandii Petterim Orpo. Zapewnił, że będzie w tej sprawie „bardzo konsekwentny”.
Rolników poparł też słowacki minister rolnictwa Richard Takáč, który w dzisiejszym proteście chce wziąć udział osobiście, mimo braku zaproszenia przez Słowacką Izbę Rolno-Spożywczą (SPPK).
– Głównym adresatem tego protestu jest Komisja Europejska. (To protest – red.) przeciwko tym bezsensownym przepisom, które Komisja chce przyjąć i przeciwko biurokracji, przez którą rolnicy stają się urzędnikami – napisał minister w mediach społecznościowych kilka dni temu.
Zgadzają się z tym organizatorzy protestów. – Unijna polityka jest zbyt ambitna i nie do wdrożenia, i nikt jej z nami nie uzgadniał – stwierdził wiceprezes SPPK Andrej Gajdoš.
Wina komisarzy?
W naszym kraju część polityków winą za niezadowolenie rolników obarczyło polskiego komisarza w UE, odpowiedzialnego za rolnictwo Janusza Wojciechowskiego.
– Jest człowiek w Europie, który zjednoczył wszystkich rolników europejskich i polskich przeciwko reformie, którą zaproponował. To Janusz Wojciechowski. Do dymisji! – grzmiał z mównicy sejmowej minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz.
Na rezygnację polskiego komisarza miał nalegać też prezes PiS Jarosław Kaczyński. To bowiem rząd PiS w 2019 r. nominował Wojciechowskiego do Komisji Europejskiej.
Wojciechowski odmówił jednak podania się do dymisji, stwierdzając, że komisarze nie przyjmują instrukcji ani od rządów krajowych, ani od partii, z których się wywodzą.
Przypomniał, że na jego wniosek w UE będą wprowadzenia ograniczenia importu cukru, drobiu i jaj w ramach umowy liberalizującej handel z Ukrainą oraz że to on wnioskował o wyjątki w przepisach dotyczących ugorowania ziemi. Był również krytyczny wobec przepisów dotyczących ograniczenia o połowę wykorzystania w UE pestycydów do 2030 roku. Ostatecznie KE ogłosiła derogację w tej sprawie.
– Jestem otwarty na krytykę, ale tej mówiącej, że moja polityka rolna była przyczyną wszelkiego zła, nie przyjmuję – stwierdził komisarz.
Podkreślił, że „żadne organizacje rolnicze nie domagają się jego dymisji”. Potwierdzają to rozmowy EURACTIV.pl z rolnikami, którzy w większości chwalą działania komisarza ds. rolnictwa.
Postulat Kaczyńskiego rezygnacji Wojciechowskiego jest „niezrozumiały”, powiedział EURACTIV.pl Jacek Zarzecki, prezes Polskiego Związku Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego. Przypomniał, że Wojciechowski jako jedyny w KE domagał się zniesienia liberalizacji handlu z Ukrainą.
– Komisarz Wojciechowski aktywnie wspiera interesy polskich i europejskich rolników – ocenił w rozmowie z EURACTIV.pl Jerzy Wierzbicki, prezes Polskiego Zrzeszenia Producentów Bydła Mięsnego.
Słowaccy rolnicy w ogóle nie wspominają o Wojciechowskim. Za złą unijną politykę SPPK obwinia byłego wiceprzewodniczącego KE ds. Europejskiego Zielonego Ładu Fransa Timmermansa.
Według izby „to on spowodował cały ten «zielony bałagan», a potem uciekł (z KE z powrotem do Holandii, aby wystartować w wyborach parlamentarnych – red.) i zostawił wszystko na barkach wiceprzewodniczącego Maroša Šefčoviča, który teraz musi sobie z tym wszystkim radzić”.
O Timmermansie dużo mówią też czescy rolnicy, którzy także sprzeciwiają się przepisom w ramach Europejskiego Zielonego Ładu.
Jeśli chodzi o Wojciechowskiego, to czeski minister rolnictwa ma nadzieję, że będzie on dalej forsował postulat uproszczenia biurokracji wynikającej z WPR.
Tymczasem Komisja Europejska ma dzisiaj przedstawić szkic przepisów o uproszczeniu polityki rolnej. Data publikacji może się jednak zmienić. Nie wiadomo też, jakie propozycje znajdą się w dokumencie.