KE wskazała na rolnictwo jako jeden z sektorów szczególnie narażonych na wstrząsy powstałe w wyniku wojny w Ukrainie. W czwartek skierowała do konsultacji z państwami członkowskimi wniosek o zakres wsparcia gospodarki w reakcji na konflikt. W komunikacie Komisji zapowiedziano tymczasowe wsparcie płynnościowe dla podmiotów objętych kryzysem, a także pomoc związaną z bardzo wysokimi cenami gazu i energii. KE wskazała również, że jest otwarta na rozważenie innych środków pomocowych obejmujących rolnictwo, które jest jednym z obszarów potencjalnie wysoko narażonych na straty z powodu szybko drożejących surowców czy kłopotów z paliwami.
To sprawia, że przynajmniej w teorii zgoda KE na postulowane przez polski rząd dopłaty do nawozów powinna być kwestią czasu. Rolnicy oczekiwali jej jednak już 8 marca. Tak się nie stało, a Komisja w komunikacie stwierdziła, że wojna w Ukrainie powoduje, iż trzeba ponownie przyjrzeć się tej kwestii.
„Według wicepremiera, ministra rolnictwa i rozwoju wsi Henryka Kowalczyka Komisja Europejska dała w sprawie rekompensowania skutków wzrostu cen energii odpowiedź wymijającą. KE zapowiedziała konsultacje, w trakcie których będą ustalane rozwiązania dla poszczególnych państw członkowskich” - czytamy w odpowiedzi przesłanej DGP przez resort rolnictwa. „Polska już po raz kolejny będzie przedstawiała swoją propozycję, w której zaproponowane zostaną dopłaty do zakupu nawozów” - zapowiedziało ministerstwo. Warszawa postuluje 500 zł dopłaty do hektara użytków rolnych oraz 250 zł dopłaty do hektara użytków zielonych.
Tymczasem postulaty samych rolników rozszerzają się wskutek pogarszającej się sytuacji. Drożejące nawozy to bowiem niejedyny problem, z jakim borykają się dziś producenci żywności. Krajowa Rada Izb Rolniczych zwraca uwagę, że rolnikom zaczyna brakować paliwa. Podkreśla w komunikacie, że cały czas mają oni trudności z zakupem oleju napędowego. „Indywidualni odbiorcy, którzy zaopatrują się hurtowo w paliwo u dostawców, otrzymują informacje o wstrzymaniu dostaw” - dodaje KRIR.
Niedobór żywności może spowolnić zmiany w rolnictwie
W tej sytuacji izba prosi o zgodę na magazynowanie paliwa przez rolników i zwiększenie limitu zakupu. KRIR liczy też na podniesienie stawki zwrotu podatku akcyzowego dla oleju napędowego i zwiększenie limitu, do którego przysługuje zwrot.
W dłuższej perspektywie rolnicy oczekują, że kryzysowa sytuacja w sektorze skłoni Komisję do ponownego przeanalizowania założeń Zielonego Ładu dla rolnictwa, któremu sprzeciwia się znaczna część organizacji rolniczych. Presja na rynku żywności miałaby skłonić KE np. do luźniejszej polityki w zakresie ograniczania nawozów sztucznych oraz do rezygnacji z preferowania w dopłatach gospodarstw ekologicznych, które cechuje mniejsza efektywność produkcji.
 
- Obecne problemy w rolnictwie oznaczają bardzo silną presję kosztową, nie tylko związaną z rosnącymi cenami nawozów, które podrożały w ostatnim roku pięciokrotnie, lecz także obejmującą pozostałe środki produkcji, takie jak paliwa czy środki ochrony roślin. Jeśli rolnictwo ma realizować ambitne cele związane z Zielonym Ładem, to w obecnych warunkach będzie potrzebowało dodatkowych pieniędzy. Jednakże same plany Zielonego Ładu mogą zostać poddane rewizji, nawet jeśli dziś brak takich konkretów. Zielony Ład w obecnej formie miałby negatywny wpływ na wielkość produkcji rolnej, podczas gdy w obecnych warunkach rośnie znaczenie bezpieczeństwa żywnościowego - wskazuje Jakub Olipra, analityk ds. rynków rolnych w Credit Agricole.
Na razie Komisja Europejska nie chce zmieniać obranego kursu. Szansę widzi bowiem właśnie w uniezależnianiu się od nawozów sztucznych. - Nie wierzcie w iluzję, że pomoglibyście produkcji żywności, czyniąc ją mniej zrównoważoną, nie decydując się na strategię „Od pola do stołu” - mówił w ubiegłym tygodniu wiceprzewodniczący wykonawczy Komisji Europejskiej Frans Timmermans. Podkreślał, że Europa musi zmniejszyć swoją zależność od nawozów pochodzących m.in. z Rosji czy Białorusi. - Musimy zmniejszyć ilość potrzebnych nam nawozów i pestycydów. Twierdzę, że „Od pola do stołu” jest częścią odpowiedzi, a nie częścią problemu - oświadczył.
Zdaniem Jakuba Olipry stanowisko europejskich władz może się jednak zmienić, zwłaszcza wobec dylematu: albo podtrzymanie dotychczasowego szybkiego kursu na ekologię, albo tańsza żywność w krajach poza UE. Jak twierdzi analityk, Europa czy Ameryka Północna nie zostaną bezpośrednio dotknięte niedoborami żywności wskutek wojny ze względu na odpowiednio wysoką produkcję własną. Natomiast część Afryki czy Azji Południowo -Wschodniej znacznie mocniej odczuje niedobór żywności wywołany wojną. - My jako UE nie potrzebujemy żywności z Rosji czy Ukrainy, ale pozostaje kwestia poczucia odpowiedzialności za kraje trzecie, które są uzależnione od importu żywności. Powstaje pytanie, czy UE będzie gotowa dostosować swoją strategię tak, aby chronić bezpieczeństwo żywnościowe na świecie - mówi Jakub Olipra.
Komisja Europejska chce również, by ekologiczne rolnictwo odegrało większą rolę w samodzielności energetycznej kontynentu. Stąd ubiegłotygodniowa propozycja KE, by podwoić produkcję biometanu. Do końca dekady miałaby wzrosnąć nawet 10-krotnie.