Aktualności
CBA i prokuratura analizują finansowanie budowy wielkiej przechowalni warzyw. Zatrzymano trzy osoby. Czy wyłudzono unijną dotację? Afera z największą na Dolnym Śląsku grupą producencką "Carota" z Dzierżoniowa. Wczoraj sąd aresztował na trzy miesiące jej prezesa w związku z inwestycją w Przyłęku koło Barda Śląskiego.
Chodzi o budowę jednej z największych w Europie przechowalni warzyw (cebuli i marchwi), na którą grupa otrzymała kilkadziesiąt milionów unijnej dotacji. Prowadząca śledztwo Prokuratura Okręgowa w Świdnicy twierdzi, że podczas rozliczania dwóch etapów inwestycji doszło do nieprawidłowości, a niewykluczone, że również do wyłudzenia części dotacji.
Śledztwo wciąż trwa, ale obecnie zarzuty dotyczą przedstawienia nierzetelnej dokumentacji w celu uzyskania dotacji. Usłyszeli je prezes spółki "Carota" i prezes "Mostostalu Infrastruktura", generalny wykonawca inwestycji - mówi Ewa Ścierzyńska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Świdnicy.
Dodaje, że trzecim podejrzanym jest kierownik budowy, który miał ukryć dziennik budowy, fałszując przy tym oświadczenie, że ten zaginął.
Prokuraturę o sprawie zawiadomiło w ubiegłym roku Centralne Biuro Korupcyjne, które analizowało dokumenty dotyczące przyznawania przez wrocławski oddział Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa pomocy finansowej na pokrycie kosztów związanych z inwestycją. W sprawozdaniu za 2013 rok Pawła Wojtunika, szefa CBA, można przeczytać, że spółka "Carota" zawyżała ceny nabycia maszyn i urządzeń i naraziła Skarb Państwa na straty w wysokości co najmniej 35 mln zł. Miał być w to zamieszany również niezależny rzeczoznawca powołany do sporządzenia wycen.
Najpierw przedstawił on wycenę identyczną, jak podana we wniosku o dofinansowanie przez GP Carota. Po zakwestionowaniu jej przez ARiMR, ten sam rzeczoznawca po upływie 3 tygodni określił wartość rynkową tych samych maszyn na kwotę niższą o 7,19 mln zł. Podobna sytuacja miała miejsce podczas sporządzenia wyceny linii technologicznych. Rzeczoznawca uznał, iż ich wartość jest zgodna z kwotą zgłoszoną przez GP Carota i wynosi 56,9 mln zł. Wyceniając te same urządzenia inny rzeczoznawca stwierdził, że koszt w sposób rażący odbiega od cen rynkowych i określił ich wartość na kwotę o niemal połowę niższą - czytamy w sprawozdaniu CBA.
Prokurator Ścierzyńska nie chciała wczoraj komentować wątku udziału w sprawie rzeczoznawcy. Jednocześnie jednak podkreśliła, że sprawa z pewnością będzie miała swój ciąg dalszy.
Obu podejrzanym prezesom grozi nawet do 5 lat pozbawienia wolności. Obaj nie przyznają się do winy. Odmówili składania wyjaśnień.
Źródło: Gazeta Wrocławska