Aktualności
Takie zakupowe rozczarowanie spotkało jedną z klientek Biedronki. Kobieta czuje się oszukana przez sieć dyskontów i zapowiada, że następnym razem do sklepu zabierze nóż. - Niech mnie nazywają "Grażyną" - komentuje.
Temat obrywania liści od kalafiora w sklepach stał się popularny w polskich mediach już kilka miesięcy temu za sprawą pewnego wpisu w mediach społecznościowych. Jeden z klientów Biedronki zważył w domu zakupiony w dyskoncie kalafior przed i po oberwaniu z niego liści.
Okazało się, że same liście ważyły kilogram, stanowiły więc ponad 1/3 ceny całego warzywa. Teraz sprawa powraca, ponieważ podobnie przykra i drenująca portfel sytuacja spotkała mieszkankę Bydgoszczy. Kobieta skontaktowała się "Gazetą Pomorską", by poskarżyć się na swoje doświadczenia.
Na wstępie wiadomości przesłanej do redakcji pani Irena wyjaśniła, że początkowo planowała kupić kalafior w osiedlowym warzywniaku, gdzie kosztował 9 zł za sztukę. Wydał jej się jednak drogi i z nadzieją na oszczędzenie pieniędzy kobieta udała się do Biedronki. Tam warzywo wyceniono na 6,39 zł, z tą różnicą, że była co cena za kilogram.
Po powrocie do domu pani Irena postanowiła zważyć kalafior. Okazało się, że liście ważyły ponad kilogram, a róża, czyli część, którą spożywamy, była od nich lżejsza. Kobieta nie kryje oburzenia.
Było dużo liści, ale nie chciałam być taką polską "Grażyną" i je obrywać. Jednak przy kasie przeżyłam szok, gdy okazało się, że kalafior kosztuje prawie 13 zł. Wyraziłam swoją opinię na ten temat. Kasjerka, patrząc na mnie, skomentowała, że niektórzy klienci zabierają na zakupy noże i odcinają liście. Wydało mi się to śmieszne - relacjonuje klientka.
Dla mnie to zwykłe naciąganie klientów i też rozważę, czy na następne zakupy nie zabrać noża. Przeprosiłam pana z mojego zieleniaka, bo jego kalafior kosztował 9 zł za sztukę i miał bardzo mało liści. (...) Chciałam zaoszczędzić, a straciłam! - podsumowuje.