Aktualności
Wartość polskiej branży upraw ziół to na razie 200 mln zł, ale rodzimi producenci coraz lepiej radzą sobie na europejskim rynku. To właśnie znad Wisły pochodzą kluczowe składniki sprzedawanych we Francji ziół prowansalskich.
O tym, że ministerstwo będzie zachęcać rolników do inwestowania w zielarstwo, wspomniał minister Krzysztof Ardanowski na konferencji, podczas prezentacji planu dla wsi. - To może być polska specjalność, wielka nisza dająca dochody rolnikom - przekonywał.
Polska jest już największym producentem ziół w Unii Europejskiej, choć do światowych potęg brakuje nam bardzo dużo. Pod względem wielkości powierzchni upraw na światowym rynku dominują Chiny, Indie i Egipt, które produkują dużo i tanio.
Jak pisze "Rzeczpospolita", 90 proc. rynku tymianku we Francji opanowali polscy producenci, którzy z rywalizacji praktycznie wykluczyli Marokańczyków.
Polscy producenci nie mogą rywalizować z chińskimi czy egipskimi produktami ceną, ale coraz częściej wygrywają jakością. Co ciekawe, ostatnio nawet firmy z Chin wybierają polskich producentów zamiast dużo tańszych egipskich.
Zbiory ziół z polskich plantacji wynoszą ok. 30 tys. ton rocznie, a uprawia je 20 tys. gospodarstwa rolnych. Wartość tego rynku to ok. 200 mln zł, ale jak podkreślają eksperci, jest to branża z przyszłością.
- Powinniśmy być wielkim producentem ziół - przekonuje minister Rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski. - Już od przyszłego roku będziemy to wspierać poprzez Instytut Włókien Naturalnych i Zielarstwa w Poznaniu - zapowiada.
- To może być polska specjalność, wielka nisza dająca dochody rolnikom i surowce dla firm, które w oparciu o nie będą wytwarzały produkty poszukiwane przez konsumentów - stwierdza minister.
money.pl